1. AgaKsiążka wciąga, nie pozwala zapomnieć o sobie kiedy trzeba ją odłożyć. Nie ma w niej patosu i banału, za to jest wielowymiarowy zapis życia rodziny, którą los przeczołgał w sposób niewiarygodnie niesprawiedliwy i bezsensowny. Książka pięknie napisana, zmuszająca do refleksji. W trakcie czytania wzruszająca w jednej chwili a zaraz w drugiej wywołująca uśmiech lub śmiech pełną gębą. To opowieść nie tylko o chorobie pewnej młodej kobiety, to opowieść o granicach ludzkiej wytrzymałości, o miłości, o wierze, o przyjaźni. Naprawdę warto z tą książką spędzić czas.
  2. ..n.k..: Przeczytałam… pewnie jako jedna z pierwszych, bo znam takie osoby, które posiadając tę książkę powstrzymują się przed lekturą!
    Nigdy nie zabierałam głosu na tym forum, w ogóle unikam wydawania publicznych opinii, tym razem czynię wyjątek.
    TĘ KSIĄŻKĘ POWINNI PRZECZYTAĆ WSZYSCY. Prawdy zawarte w Nieubogaconych w zasadzie dotykają bądź dotkną, w mniejszym lub większym stopniu, wszystkich. Warto wiedzieć co wtedy jest ważne – wzniosłe myśli o ubogaceniu cierpieniem czy bezgłośne wyklinanie zła jakim jest to cierpienie samo w sobie. Jak wtedy żyć, skąd wziąć siłę będąc bezsilnym, jak znieść życie, gdy żyć jest aż tak trudno. Byłam wśród tych, która modliła się, by historia opisana w książce potoczyła się inaczej… Któraż to już modlitwa nie została wysłuchana…? My chrześcijanie nie wierzymy w ślepy Los, ufamy, że czuwa nad nami dobry Bóg… czytając Nieubogaconych nie chce się wierzyć w tę prawdę, chce się wysadzić ją w powietrze, choć na niej oparliśmy nasz świat. Jak go zaakceptować w takim sprzecznym wymiarze?
    Nie da się chyba opisać wszystkich uczuć jakie wzbudza ta książka. Trzeba byłoby napisać jeszcze jedną… Pozostanie więc to Niewysłowione… ale na pewno będę ją nosiła w sobie… Dziękuję Ci Basiu!

    ..n.k..
  3. Wiesława SzychowskaKsiążka – narkotyk. Nie mogłam się oderwać, dopóki nie skończyłam /dzisiaj właśnie /. Byłam tam, przeżywałam, rozpaczałam, śmiałam się, wzruszałam. Często zastanawiałam się co ja bym zrobiła? jak bym się zachowała… Basiu, mój podziw nie ma granic. Jesteś stworzona do pisania. Lekkość pisania tak przejmującej historii to jest umiejętność, którą posiadają nieliczni. Łzy przemieszane ze śmiechem, który nieobcy jest całej Waszej rodzinie, jest umiejętnością, której możemy się od Was uczyć. Szacun i jeszcze raz szacun. Książka bardzo wpłynęła na moje postrzeganie świata. Inne postrzeganie. Dziękuję 
  4. Joanna„Nieubogaceni” to książka, której się nie czyta, ją się po prostu pochłania. Historia opowiedziana przez autorkę prowadzi czytelnika przez świat pełen bólu i cierpienia. Dobrze jednak wiemy, że gdy nasz piękny świat brutalnie zostanie zburzony i widzimy tylko mrok, ptaki nie przestają śpiewać a słońce mimo wszystko każdego dnia wschodzi i zachodzi.
    Autorka w niezwykły, subtelny sposób sprawia, że czytelnik myśli, zadaje sobie trudne życiowe pytania, odnajduje siebie w bohaterach.
    Ważne jest również, że mimo dramatyzmu całej powieści wielokrotnie zdejmowane jest z czytelnika napięcie, często humorystyczne sytuacje rozluźniają i naprawdę bawią.
    Polecam, to naprawdę bardzo dobra książka.
  5. ZofiaJa jestem tym dramatem i cierpieniem. Sercem pogruchotanym stratą i umysłem nie potrafiącym zrozumieć, ciągle nie umiejącym poukładać na nowo… Minęło 5 lat, a w nich ksiądz, że Bóg tak chciał i że teraz jest mu tam lepiej. Psycholodzy psychoterapeuci, psychiatrzy, których bardziej interesowały moje doświadczenia z dzieciństwa. Relaksacje, medytacja, psychotropy… Alkohol…
    I mąż, który naprawdę się starał – najpierw tak jakoś kwadratowo, po chłopsku. Potem obchodził temat naokoło. I trafił do Loży. Przypadkiem, który okazał się wcale nieprzypadkowy. Po walentynkowy prezent… On nie czyta nic, ja rzadko. Ogromne zdziwienie na widok książki szeroko otworzyło mi oczy. Tup, tup, tup… Małymi kroczkami podchodziłam do lektury, którą uważałam za gwóźdź do trumny mojej kilkuletniej depresji, a która okazała się dłonią wyciągniętą po to, by podnieść mnie z emocjonalnego bagna. Słowo pisane życiem, podobną historią a jednak tak inną, bo indywidualną, osobistą stało się pomocą, która już nigdy miała nie nadejść. Książka nie oceniająca, nie pocieszająca, nie będąca poradnikiem stała się najlepszą terapią. Choć ból po stracie pozostaje na zawsze, to wstałam i umiem go (z)nieść. Pani Barbaro, dziękuję! Wszyscy inni, przeczytajcie. Polecam szczerze.
  6. BeataNieubogaceni – historia prawdziwa i niewiarygodna. Sięgnęłam po to cudo z wielu powodów min. iż znam autorkę Basię i już dawno temu słyszałam o problemach głównej bohaterki dramatycznego losu i o tym , iż jej siostra (tak mówi biologia a tak naprawdę chyba anioł?) pod naporem bólu, bezsilności i miłości pokusiła się aby całe to nieporozumienie życiowe uwiecznić słowem pisanym. Powstała w ten sposób opowieść, która daje nam maluczkim odpowiedzi na wiele pytań z gatunku życie, gdy czujemy że cała ziemia świata zapada się nam pod stopami a słońce świeci w innym wymiarze, nie dla nas….
    Książkę czyta się jednym tchem, czasami brakuje powietrza, bo nie pozwala odłożyć się na chwilę, na półkę. Zasługa to autorki , która ma tak lekkie “pióro” i potrafi czytelnika zahipnotyzować . Dziękuje Basiu i czekam na jeszcze.:)
  7. JakubMoże wygląda to mało prawdopodobnie, ale tak! Tak, mężczyźni też czytają i bywa że ze zrozumieniem!Po “Nieubogaconych” sięgnąłem tylko z jednego powodu – pochodzenia Autorki, gdyż z zamiłowania badam lokalne talenty i beztalencia. Pani Okurowska Budrewicz zdecydowanie należy do tych pierwszych, gdyż zdołała mnie “ubogacić”, a to nie jest takie proste, o czym wie najlepiej moja własna prywatna Żona. A o co zostałem “ubogacony” możecie sprawdzić sami czytając historię, którą polecam już nie tylko z jednego powodu:
    – opowieść prawdziwa, bo życiowa,
    – szczerość bez cenzury,
    – rodzaj książki nie do skategoryzowania, a więc ponadwymiarowa i ponadczasowa,
    – trudny temat, który czyta się ze swego rodzaju lekkością,
    – niebanalny język, chociaż polski,
    – nieprzeciętna gra słów, która wciąga od początku do końca,
    – tytuł początkowo nie mówiący nic, a w trakcie czytania wszystko…
    I mógłbym tak jeszcze i jeszcze, ale po co? Po prostu trzeba przeczytać.
  8. Ewa“Nieubogaceni” to książka o cierpieniu, wzajemnej pomocy i wsparciu w trudnych sytuacjach, ale także, a może przede wszystkim o miłości, o rodzicielstwie i rodzinie oraz wszechobecnej nadziei. Duży, zbyt duży bagaż doświadczeń bohaterów, ogromna niepewność i smutek, ale jednocześnie oczekiwanie, że w końcu nastąpi przełom, zmusza do refleksji i zastanowienia się nad trudnymi wyborami, własnymi słabościami i oczekiwaniami, nad życiem w ogóle.
    Bohaterowie książki pozostają z czytelnikiem na długo. Nawet po zakończeniu czytania, są obecni w codziennym życiu, w zwykłych relacjach, a to chyba najlepsza ocena dla autora. Warto przeczytać. Czekam na kolejne dzieła autorki.
  9. Hania, 15-latka  (…) Czytałam książkę, żeby poznać historię. Dlatego wiem, że wrócę do niej nie jeden raz. Chcę za każdym kolejnym razem widzieć (wyczytywać) jeszcze inne dna. Niektórych zdarzeń opisanych w książce doświadczyłam w rzeczywistości, więc poznawanie ich oczami autorki było bardzo fascynujące. Odkryłam na nowo wiele sytuacji, a gdy łączyłam je z faktami dotąd nieznanymi, docierały do mnie jeszcze bardziej.
    Gdyby na okładce powieści nie było nazwiska Pani Basi i tak bym wiedziała, czyja ręka to napisała. Pewnie nie każdy się zachwyci tym charakterystycznym stylem, ale ja się w nim bardzo dobrze odnalazłam. Jednak trochę zdziwił mnie opis na tyle książki. Był dobry, ale taki…zwykły. Może moje zdziwienie wynikało z tego, że się spodziewałam? Niestety ,,spodziewanie się” często wpływa na to, że coś nie podoba nam się tak bardzo, jak dobre jest w rzeczywistości.
    W książce panowało wszechobecne napięcie, które wymagało od czytelnika skupienia – dzięki temu było prawdziwe. Podczas czytania czułam, że to autentyczna historia, a nie wymyślona opowieść, która ma przyciągnąć czytelników, a co za tym idzie ich kasę. Za to ją doceniam. Na początku stres, napięcie, a potem wystarczyło jedno zdanie, jeden przypis, który rozkładał mnie na łopatki (oczywiście swoim humorem). Dzięki temu mogłam oddychać. Chociaż z innymi życiowymi moimi funkcjami było trochę gorzej. Przez dwa dni chodziłam niewyspana. Bo jak siebie powstrzymać przed zagłębieniem się w kolejną podróż? Zadanie niewykonalne. Tylko zegarek czasem przypominał mi, że teraz to ja powinnam udać się w podróż – do łóżka. Odbyłam wiele podróży literackich. Zwiedziłam świat bohaterów, ale także, o dziwo!, swój własny, co pozwalało mi jeszcze bardziej przeżywać to, co się działo na kartach powieści.
    Podczas kętrzyńskiej promocji często słyszałam, że to uniwersalna książka. Coś w tym jest. Przez swoją osobistość, intymność staje się pozycją uniwersalną. Bo nawet jeśli nie jesteśmy chorzy, a nasi bliscy nie cierpią, możemy tam siebie odnaleźć. Znajdujemy się w uczuciach niektórych bohaterów, w konkretnych sytuacjach, czy spostrzeżeniach, ale też we własnych skojarzeniach przywołanych tą lekturą. I to najlepszy dowód, że jest to powieść dla wszystkich, choć nie każdy ją zrozumie. Myślę, że to jej duża wartość. Mimo iż często nas irytuje, męczy, wkurza, rozśmiesza, to ponad wszystko nas otwiera. Ubogaca. Nie tylko jeśli chodzi o medyczne słówka, czy angielsko-szpitalną kulturę. Ubogaca nas o nowe znaczenia słów takich jak: miłość, rodzina, poświęcenie. Na nowo definiuje ból i cierpienie, a także wrzuca nas do świata trudnych wyborów i myśli.
    Nie zgodzę się z wyartykułowanymi opiniami, że ta książka to epitafium. To prawda, iż jest to historia konkretnej rodziny, ale… Czytając słowa trzeba widzieć, co ukrywa się pomiędzy nimi, prawda?
    To, co działo się na promocji powieści ,,Nieubogaceni”, było niezapomniane. Tak jak sama książka, podczas lektury której nurtowało mnie wiele pytań. Jedno z nich ciągle do mnie powraca. Czy w obliczu takiego cierpienia można być naprawdę szczęśliwym? Czy można szczerze się uśmiechać? Warto zajrzeć do tej książki, aby samemu się przekonać.
  10. Magdalena ZembikKsiążkę przeczytałam całą. Po kolei każdą stronę każde zdanie. Aż niewiarygodne że się da przeczytać. Da i to bardzo. Dla mnie to książka o wielkiej miłości siostry męża teściowej braci miłości (bohaterki) do życia i małej Różyczki. Książka niezwykle smutna ale napisana pięknie i jeżeli to możliwe to i z poczuciem humoru. Basiu szacunek ogromny. Czytajcie bo warto.
  11. Helen: Kilka „nieubogaconych” PRZEmyśleń młodego czytelnika:
    Nie wiem, jaką książkę chciała widzieć Myszka w poczekalni każdego szpitala, ale moim zdaniem „Nieubogaceni” zdecydowanie się nadają. Taki poradnik dla zagubionych. I stwierdzam to jako osoba (delikatnie mówiąc) nie przepadająca za powieściami, choćby w niewielkim stopniu zahaczającymi o tematykę okołoszpitalną. Życie naprawdę lubi nas zaskakiwać. Najlepszy dowód na to jakże banalne stwierdzenie – pochłonęłam tę książkę już dwa razy i to w zastraszającym tempie. Proszę nie zrozumieć mnie źle, ta powieść nie jest wciągająca. Wciągające to są głupawe seriale, które spełniają w zasadzie tylko jeden warunek: sprawiają, że z ludzkiej, nieposkromionej ciekawości chcemy obejrzeć kolejny odcinek- w nadziei, że akcja w końcu nabierze jakiegoś sensu. „Nieubogaceni” posiadają magnetyzm (to chyba właściwe słowo), który nie pozwala się od nich oderwać ani na chwilę; zarówno fizycznie jak i psychicznie. Na szczęście nie dlatego, że chcemy wiedzieć, kiedy główni bohaterowie nareszcie się pocałują. Moim zdaniem do każdego egzemplarza powinno być dołączone specjalne ostrzeżenie. Coś w stylu: „Przed otwarciem skonsultuj się z lekarzem lub farmaceutą, który wystawi ci zwolnienie z życia na 48 godzin oraz upewni się, że twój kręgosłup wytrzyma w tej pozycji kolejne 500 stron. Zaopatrz się też w strategiczną chusteczkę i nie zapomnij o regularnym nawadnianiu. Podczas czytania postaraj się cały czas pozostawać pod kontrolą osoby postronnej, która po skończonej lekturze wytłumaczy ci, która jest godzina, gdzie się właściwie znajdujesz oraz dlaczego masz wrażenie, jakbyś dopiero przed chwilą nauczył się myśleć”. Wtedy bylibyśmy chociaż trochę przygotowani…
    Generalnie polecam przeczytanie „Nieubogaconych” (co najmniej) dwa razy. Zwłaszcza dla osób, które, choćby w niewielkim stopniu, związane są z jej bohaterami w realnym życiu. Mnie też się wydawało, że obiektywizm jest w tej sytuacji niemożliwy, ale okazało się, że to jednak wykonalne. Za pierwszym razem uderza nas przede wszystkim trudnie piękna historia napisana przez życie; za drugim dostrzegamy także sposób jej opowiedzenia. Co ciekawe zmiana optyki powoduje także zmianę postrzegania głównego bohatera. Mimo tego, że w naturalny sposób bohaterką historii staje się Myszka, w gruncie rzeczy główną bohaterką tej książki jest pani Basia. To było dla mnie (nawet nie wiem czemu) dość zaskakujące odkrycie. Szkoda tylko, że nie będę mogła go praktycznie wykorzystać w niedalekiej przyszłości. Mam wrażenie, że biedny klucz (zwłaszcza maturalny) pogubiłby się kompletnie już przy próbach interpretacji tytułu… 
    Dla mnie „Nieubogaceni” to przede wszystkim traktat o relacjach. O tym, jak ważne jest przyznanie drugiemu człowiekowi prawa do odczuwania emocji i próby ich zrozumienia. Sprawa szczególnie ważna nie tylko w kontaktach z człowiekiem ciężko chorym… I to właśnie chyba najbardziej podoba mi się w tej książce: jej wielopoziomowość. Główna bohaterka w swoim opowiadaniu nie skupia się jedynie na chorobie siostry, patrzy na tę sytuację z różnych punktów widzenia. Dogłębnie analizując sytuacje, słowa, reakcje i sny pozwala każdemu przeżywać tę historię na swój własny sposób. Czytelnik ma szansę poznać w przystępnej formie niektóre tajemnice fachu lekarskiego oraz angielsko-polskiej rzeczywistości. Poznając kolejnych bohaterów, spotykamy się z różnymi światopoglądami, dylematami i problemami. Nieubogaceni (jeśli masz wątpliwość, kim są, przeczytaj uważnie książkę) uczą wiele w relacji między rodzeństwem, małżonkami, traktują o przyjaźni i rozstajnych ścieżkach. Generalnie pełen pakiet. I to w dodatku opowiedziany w nieoczywisty sposób, bo z punktu widzenia „niechorego”. Dlaczego ta strona medalu zazwyczaj bywa pomijana?
    Trudna historia opowiedziana tak po prostu. Bez żadnego upiększania, moralizowania i bajkowego happy endu. Autorka bardzo inteligentnie nas przez nią poprowadziła. Przynajmniej mi się wydaje, że podczas lektury doświadczyłam (choć namiastkę) emocji towarzyszącym bohaterom książki. Na początku czytałam ją z lekkim strachem, ale i nadzieją, później ze zdenerwowaniem, aż wreszcie doszłam do etapu psychicznego zmęczenia. To było takie… prawdziwe. Na szczęście w najtrudniejszych momentach zawsze mogłam liczyć na wyjątkowo rozwinięte poczucie humoru pierwszoosobowego narratora i przypisy doskonale rozładowujące napięcie. Wydarzenia zostały przedstawione tak po ludzku. Krótkie i celne stwierdzenia w tym przypadku sprawdziły się zdecydowanie lepiej niż okrężną drogą zdania wielokrotnie złożone, które zazwyczaj obserwujemy w skomplikowanym świecie Literatury. Czy na promocji książki ktoś wspominał o jakimś zbiorze fraszek, który miałby się niedługo ukazać? Jestem żywo zainteresowana! Zwłaszcza jeżeli będą tak interesująco prawdziwe jak „debiutancka” powieść.
    Czy muszę coś jeszcze dodawać?
    (Jeżeli cały ten przydługi wywód nie udowodnił, że naprawdę warto zajrzeć do tej książki, to chyba muszę ..) … skończyć…
  12. AnielaW teorii jesteśmy najlepsi wręcz perfekcyjni…zamykamy oczy i możemy dopracować każdy szczegół sytuacji…opierając się na tym powstają najlepsze mowy zaczynające się od słów “ja zawsze…”, “ja nigdy…”, “ja na Twoim miejscu…” i nagle oczy otwierają się szeroko…jesteśmy w chmurach…ale nie bujamy w obłokach, to Los wykupił nam zagraniczną wycieczkę…teoretycznie wysiedlibyśmy na pierwszym lepszym lotnisku, ale on nas nie pyta o zdanie…nawet nie zwraca na nas uwagi…tylko pcha do przodu nie dając złapać oddechu. Wchodzimy na wyższy level, uświadamiamy sobie, że teoretycznie teoria nie istnieje i co wtedy? Właśnie…wtedy wkładamy zakładkę i zamykając książkę odkładamy ją na półkę…spoglądamy ukradkiem na tytuł “Nieubogaceni”…Hm…inni nie mieli takiego wyboru…wracamy do swoich zajęć, ale w głowie ciągle jesteśmy w tych chmurach…a raczej jesteśmy zawieszeni pomiędzy dwoma światami…i sami nie wiemy gdzie chcemy być…a przecież to tylko książka! Wake up!!! Czyżby?? “Tylko książka” stoi na półce i ozdabia pokój, ilość “tylko książek” ma teoretyczne zadanie pokazać zasób naszego słownictwa. Z całą odpowiedzialnością mogę stwierdzić, że to nie jest “tylko książka”…zamykając ją już myśli się o powrocie do niej…nie leży na półce tylko wędruje po domu nie dając o sobie zapomnieć, dlaczego? A no dlatego, że przez jej niebieską okładkę przebija się prawda i to taka jakiej często nie chcemy słuchać…prawda, na którą nie mamy wpływu…możemy ją tylko przyjąć do wiadomości i nawet nie zaakceptować, bo ona za godzinę może nie być już prawdziwa…Gdy jednak wczytamy się uważniej możemy poznać piękno relacji, wzajemnego szacunku i to we wszystkich konstelacjach…Tu pojawia się pełna paleta emocji, z których my w swoim codziennym dniu wykorzystujemy tylko kilka kolorów, a w tych wydarzeniach i towarzyszących im zwrotach okazuje się, że życie zaskakuje nas coraz bardziej wyrazistymi ich pochodnymi…Powieść, która powierzchownie o niej rozmawiając ma jeden temat przewodni jest tak naprawdę labiryntem Losu, który wspólnie przejdziemy z autorką, spotkamy na jego zakrętach ludzi uwikłanych w tą historię i nawet przez moment nie pomyślimy o tym, aby odłożyć ją do tzw. “tylko książek”. Dodając na koniec ta książka pokazuje jak bardzo głęboko ukryta jest nasza naura, która ukazuje prawdziwe oblicze w sytuacjach ekstremalnych i jak bardzo możemy siebie bardzo zaskoczyć…Polecam z całego serca wszystkim, którym wydaje się, że wszystko w życiu można zaplanować i zmienić…
  13. Aneta Ś.Czy cierpienie ubogaca duchowo?
    Takie pytanie stawiam sobie po przeczytaniu książki Barbary Budrewicz „Nieubogaceni”.
    Jest to historia niespodziewanej, ciężkiej choroby siostry. Niewyobrażalne cierpienie jakiego doświadczyła bohaterka i jej najbliżsi było bardzo przykrym przeżyciem, a pisanie o cierpieniu z pewnością było – ze względu na naturę zjawiska dla autorki bardzo trudne i dotkliwe. Pomimo tego podzieliła się z nami swoimi doświadczeniami, myślami, bardzo intymnymi emocjami związanymi z chorobą siostry.
    Nie łatwo czyta się tę książkę, jest przepełniona bólem, rozdarciem wewnętrznym najbliższych, wymaga dużego wysiłku emocjonalnego. Skłania do refleksji nad sensem życia i zamartwiania się naszymi codziennymi, przyziemnym problemami, które w porównaniu z tym czego doświadcza bohaterka są prawdziwą błahostką. Zdarzenia opisane w książce , ludzkie działania oraz zachowania wywoływały we mnie różne, skrajne emocje – smutek, gniew, bezradność, wściekłość na niesprawiedliwość losu, ale także chwilami radość.
    Polecam każdemu chwytającą za serce książkę „Nieubogaceni”
  14. MichalinaNieubogaceni” to jedna z lepszych książek jaką miałam okazję przeczytać, to inny kaliber… Historia, która wbija w fotel swoją autentycznością. Książka zaprasza nas w podróż w głąb samych siebie i może wywrócić nasze życie do góry nogami (refleksjom nie było końca). Niesamowicie ukazana.. aż do bólu duszy! Polecam z całego serca:)
  15. IzkaTo właśnie ci, którzy znają swoją wartość, przejmują się najbardziej, bo często wiedzą najlepiej, ile kosztowało ich odnalezienie tego, co w nich naprawdę cennego się znajduje. I często bardzo długo płacą swoim ukrywanym bólem, by pokazać światu, a przynajmniej garstce tego świata, ile piękna i dobra noszą w sobie. Niektórzy zapisują wtedy poetycką prozą kilkaset stron, a innym wystarczy haiku lub natchniona spadającą gwiazdą złota myśl. Nie znam Pani Barbary ani Jej twórczości, ale komentarze i niemalże mini streszczenia Jej książki sprawiają, że coraz bardziej chcę się udać w tę podróż… Więc może wrócę tu jeszcze z kolejnym komentarzem…?
  16. IrenaNieubogaceni to historia prawdziwa, pełna bólu, cierpienia i wielkiej miłości. Czytając ten prawdziwy pamiętnik doszukujemy się własnych historii, rozpamiętujemy, współczujemy. Dziękuję Basiu za te niesamowite emocje i czekam na więcej – tym razem czegoś bardziej optymistycznego, z happy endem. Polecam i pożyczam Twoją książkę swoim znajomym bo warto.
  17. Izabela WoźniakKsiążka pełna emocji. Historia przepełniona ogromnym cierpieniem, które „przesłonięte” jest cudowną miłością oraz nadzieją i siłą. Dzięki niej można przewartościować swoje dotychczasowe życie i cieszyć się z rzeczy, które do tej pory były dla nas normalnością. Choćby spacer, oglądanie filmów czy czytanie książek. Bardzo, bardzo polecam.
  18. AnnaTeresa: 

Są książki, po które sięgamy chętnie, bo potrzebujemy relaksu, oddechu od codzienności albo po prostu chcemy wiedzieć „co było dalej”. Są i takie, które czytamy na siłę bo liczymy, że za kolejne kilka stron akcja się rozwinie.
„Nieubogaconych” nie da się zakwalifikować do żadnej z tych kategorii. Już sam tytuł nie daje się zaszufladkować i kusi wielością znaczeń. Taka też jest sama książka: wielowymiarowa, nie dająca się określić, wymykająca się wszystkim znanym gatunkom literackim. To podróż, której zadaniem jest poszukiwanie i analiza tego co w życiu najważniejsze. To wędrówka przez relacje międzyludzkie naznaczone chorobą, cierpieniem, obawą o życie, cierpliwością i zniecierpliwieniem, oddaniem. Ale droga ta, choć wyboista ukazuje też waleczność, piękno rodzinnych więzi, siłę miłości, wolę walki i wolę życia.
„Nieubogaceni” to książka, której nie da się odłożyć. A jeśli już to robimy, to jej bohaterowie ciągle są z nami. Czujemy ich, widzimy oczami wyobraźni i jak najszybciej chcemy znowu wziąć książkę do ręki, żeby usłyszeć o czym szepczą, dlaczego płaczą i z czego się śmieją. To wszystko daje niesamowite, metafizyczne wrażenie, którego trudno doświadczyć przy zwykłej książce. Czytelnik ma wrażenie, że ogląda wydarzenia na kartkach książki, a dodatkowo ma możliwość poznania najbardziej skrytych i intymnych myśli bohaterów.
Książka jest dodatkowo kopalnią mądrości życiowych, powiedzeń, maksym, haseł i sentencji, które z jednej strony zaskakują swoją oczywistością, a z drugiej uderzają głębią i esencjonalnością.
Polecam każdemu, kto w literaturze wciąż szuka czegoś nowego, niestandardowego i wymykającego się ogólnie znanym konwencjom.

19. Gość: Co świadczy o wartości książki? Dlaczego niektóre tytuły cieszą się dużym uznaniem, a inne zanikają przysłonięte przez tysiące innych dzieł? „Nieubogaceni” potrafi zaciekawić i zatrzymać przy sobie czytelnika, pomimo, że poruszane tematy: cierpienie, miłość i walka z losem wymagają skupienia i namysłu. Lekkie pióro, jakim operuje autorka oraz błyskotliwe uwagi dotyczące otoczenia (czasem idealne wręcz do pełnienia roli złotych myśli wiszących nad biurkiem ;)) są jednymi z większych atutów. Przede wszystkim jednak, wracając do pytań zadanych na początku, jest to książka uniwersalna, którą każdy odbierze w inny, najbardziej osobisty sposób. Poznajemy w niej nie tylko bohaterów przebywających w konkretnym szpitalu i stających twarzą w twarz z chorobą, ale też siłę, jaką może dysponować człowiek, wielkie uczucia, uczymy się doceniać promienie słońca na twarzy, obecność bliskich nam osób i wszystkie inne sprawy, które wcześniej były dla nas oczywistością, zmusza nas ona do refleksji. Dlatego właśnie myślę, że kwestią czasu jest, zanim „Nieubogaceni” staną się hitem  Serdecznie polecam.

20. Barbara Ryfa: Książkę „Nieubogaceni”przeczytałam jednym tchem. Nie mogłam się od niej oderwać. Opis ogromnie realistyczny i wzbudzający ogromne emocje. Łzy cisnęły się do oczu. Polecam. Świetna beletrystyka.Gratuluję talentu. 

21. Ubogacona: „Nieubogaceni” to niezwykła książka.. To opowieść o tym, że życie może Nas bardzo ZASKOCZYĆ i przestawić na zupełnie nowe tory. Dzięki niej otworzyłam oczy i serce na drugiego człowieka, na znajomych, sąsiadów, na ludzi których codzinnie mijamy na ulicy. Często nie wiemy co przeżywają i z jakimi problemami się borykają… Warto sięgnąć po tą książkę, bo jest inna niż wszystkie! Nietypowa. Dobrze napisana. Interesująca i wzruszająca.

22. Gaja748523Ta niebieska okładka z kołderką chmur będzie na mojej półce z książkami ZAWSZE, mam problem z pożyczeniem jej komuś na chwilę – zaraz mam ochotę zażądać aby została zwrócona… Dawno nie czytałam czegoś tak prawdziwego, że aż „wyrywa z butów”. Książka wciąga, nie pozwala zapomnieć o sobie kiedy trzeba ją odłożyć. Nie ma w niej patosu i banału, za to jest wielowymiarowy zapis życia rodziny, którą los przeczołgał w sposób niewiarygodnie niesprawiedliwy i bezsensowny. Książka pięknie napisana, zmuszająca do refleksji. W trakcie czytania wzruszająca w jednej chwili a zaraz w drugiej wywołująca uśmiech lub śmiech pełną gębą. To opowieść nie tylko o chorobie pewnej młodej dziewczyny, to opowieść o granicach ludzkiej wytrzymałości, o miłości, o wierze, o przyjaźni. Naprawdę warto z tą książką spędzić czas. 

23. Av: Warto przeczytać. Bo… No właśnie – bo wiele. Tak rzadko coś nas dotyka; czasem czytając lekturę traktujemy ją jako zewnętrzny akt naszej woli (oczu i umysłu). W przypadku tych czytelniczych godzin schodzi się gdzieś do siebie głęboko, choć to przecież nie nasza historia. Prawdziwa. I w tym autentyzmie zostaje z nami. Zaryzykuję: na zawsze. Zaryzykujecie?

34. Anna Sz.Nieubogaceni to piękna a zarazem trudna podróż życiowa, która nikomu nie powinna się przytrafić. Dziękuję za nią…..smutek, żal, złość , bunt…. nie takiego zakończenia się spodziewałam. Nadzieja umiera ostatnia….Polecam z całego serca.

35. Iza Cz.: Pani Basiu nie obrazi sie Pani jak tak sie do Pani zwrócę.Po przeczytaniu Pani ksiazki miotaly mną uczucia złosci na zaistniałą sytuację. Pochlaniając kolejne strony mialam nadzieję ze wszystko skonczy sie dobrze. Przeciez to miało miejsce w wysoko rozwiniętym kraju.Zakonczenie spowodowalo ze po ludzku płakałam.A dlaczego postanowiłam teraz napisac o tym bo znowu jestem poruszona sprawą Pana Sławka .Jestem pielegniarka i bardzo duzo widziałam ludzi w spiaczkach, I Ten Pan płakał to nie był grymas. Czytajac Pani książkę bilam sie z myslami czemu Pani siostrę nie przewieziono do kraju teraz wiem ze to nie byłoby możliwe. Dziękuję za książkę. Polecam jako bardzo dobrą ksiązkę choć nie powinna jej być. Wyrazy szacunku.